- Poradnik
- Poradnik
- Zdrowy styl życia
- 2021-04-16
Toksyczne ubrania – jest na nie jakiś sposób?
Pewnie każdy z Nas, Czytelników gazety „Zdrowie bez Leków”, wie, że w dzisiejszym świecie nie obejdzie się bez: właściwej suplementacji, aktywności fizycznej, czytania etykiet produktów spożywczych, szukania prawdziwej nieprzetworzonej żywności, przebywania na łonie natury. Jeśli oczywiście chcemy zachować zdrowie. Niepodważalnym faktem jest, że jakość kupowanego jedzenia wpływa na nasze myśli, wygląd, samopoczucie. Mięso pełne antybiotyków i sterydów nigdy nie zadziała pozytywnie na nasze zdrowie. Dotyczy to każdego produktu spożywczego, ale nie tylko...
Niewielu z nas pewnie ma tę świadomość, że produkty stosowane zewnętrznie, np. na skórę, też znacząco wpływają na nasze samopoczucie, jakość skóry czy nawet na płodność. Dlatego ważne jest, aby właściwie je wybierać. Która z kobiet nie ma wielkiej szafy kosmetyków, kremików, past, podkładów, szminek czy toników? Czy próbowaliście kiedyś je zjeść? Uwaga! Jeśli Twój krem, balsam, szminka czy inny kosmetyk nie nadają się do spożycia, to nigdy, ale to NIGDY nie próbuj ich używać. Jeśli nie masz dostępu do prawdziwych kosmetyków z krótkim terminem ważności lub gdy nie umiesz zrobić ich samodzielnie, nie licz na to, że nawet drogie i firmowe kosmetyki ze sklepowych półek są dobrodziejstwem dla Twojego ciała. Tylko takie kosmetyki, które można spożyć, są właściwe do odżywiania naszej skóry. Zaś te pełne aluminium, ołowiu, parabenów, glikoli, talku, kadmu, ropy czy innych substancji mutagennych i teratogennych niech pozostaną na sklepowych półkach zamiast na naszej twarzy (nie mówiąc już o skórze niemowlaka). Zauważ, że im więcej używasz tego typu kosmetyków, tym twoja skóra więcej ich potrzebuje.
Jak wobec tego działać?
Opowiem, jakich ja używam kosmetyków i produktów do higieny. Pierwszy kosmetyk (i to mój ulubiony) – a za razem suplement – to kozie kolostrum. Używam go szczególnie w trudnych i pracowitych okresach, gdy zimno na dworze wysusza mi skórę i gdy zbliża się jesień. Wtedy pomaga mi zachować odporność i gładką skórę. Kolejny to siarczan magnezu – kąpię się w nim trzy razy w tygodniu, aby mieć miękkie ciało, rozluźnione mięśnie i czystą buzię – robię nim peeling. Do wanny wody dodaję dwie lub trzy szklanki magnezu i biorę około 30-minutową kąpiel. Pomaga mi się ona odprężyć po całym dniu pracy i oczyścić organizm. Kolejny kosmetyk to naturalne mydło np.: siarkowe, czarnuszkowe czy oparte na mleku kozim (do codziennego użytku). Bardzo rzadko robię jakikolwiek makijaż i, uwierzcie mi, że im mniej jakichkolwiek zabiegów na buzi, tym młodziej wyglądamy. Kolejna rzecz to szampon w kostce bez SLS, parabenów, konserwantów i innych. I ostatni: krem konopny – używam nie częściej niż raz na tydzień, bo skóra też musi sama popracować.
I oto cała lista produktów czy kosmetyków, ale najważniejsze, by pamiętać, że skóra jest odzwierciedleniem sytuacji zdrowotnej wewnątrz organizmu i żaden kremik czy maska u kosmetyczki za 2000 zł nie pomogą na brzydką, pomarszczoną, pełną plam wątrobowych skórę twarzy. Nie pomoże nic, jeśli nie zostanie oczyszczone z pleśni, pasożytów, metali ciężkich jelito. Kolejna kwestia to fakt, iż skórę należy odżywiać od środka, a nie smarować toksycznymi wynalazkami. Wymienione przeze mnie produkty są w pełni naturalne i z pewnością oddziałują pozytywnie na skórę. Sprawdźcie sami – polecam. Ale jest jeszcze coś, o czym często nie pamiętamy…
Ważna rzecz – ubrania
Nawet noszone przez nas ubrania powinny być przewiewne, składać się z samych naturalnych włókien i być barwione naturalnymi barwnikami. Prawda jednak (po raz kolejny) jest zatrważająca. Informacje, które teraz podam, pochodzą z dokumentalnego filmu Toksyczne ubrania. Polecam go każdemu do obejrzenia. Z filmu na przykład wynika, że głównymi producentami tekstyliów – w tym ubrań – są aż w 70 proc. kraje azjatyckie. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, w jakich warunkach żyje tamtejsza najbiedniejsza część społeczeństwa, a do wyprodukowania jednej pary rajstop używa się około 100 substancji chemicznych – często nawet nie wiadomo jakich. Wraz z rozwojem mody i postępującym procesem bogacenia się ludzi przemysł włókienniczy musiał się bardzo rozwinąć – tym bardziej, że w naszych szafach z roku na rok jest coraz więcej ubrań, które są coraz mniej użytkowane. Przeciętnie jedno ubranie nosi się tylko trzy razy, a potem się je wyrzuca. Polecam ubrania, których już nie nosimy, podarować innym, a przez to nie będziemy tak napędzać jednego z najbardziej toksycznych przemysłów. Dlatego też poza dobrym uczynkiem dla obdarowanego w jakiś sposób ochronimy naszą planetę przed tragicznymi skutkami spowodowanymi chemikaliami. I można pomyśleć, że przecież nasza Wisła nie jest mimo wszystko różowa od barwników, a rzeki azjatyckie – owszem, zdarza się. Zauważcie, że kiedyś wszystkie metody produkcji były zupełnie naturalne, barwniki dawniej używane pochodziły z wielu roślin. Używane obecnie barwniki chemiczne są tańsze, trwalsze i bardziej pożądane przez producentów. Okazuje się, że kupowana odzież skrywa w sobie całą tablicę Mendelejewa (używa się nawet arszeniku, arsenu, kadmu), a najbardziej toksyczne utrwalacze farb do tekstyliów w ogóle nie są przebadane pod kątem bezpieczeństwa. Co więcej, barwniki azowe użyte do produkcji ubrań powodują nowotwory. Nonylofenole są zaś przyczyną zaburzeń endokrynologicznych i jest to udowodnione naukowo. Najgorszy jest fakt, iż 50 proc. ubrań z Azji zawiera te składniki, a o ich obecności dowiedziano się, badając ludzkie tkanki, a nie same ubrania. Osoby pracujące przy takich substancjach borykają się z problemami onkologicznymi, niepłodnością, ogromnymi kłopotami oddechowymi i trawiennymi. Trzeba też zaznaczyć, że nawet naturalna bawełna w większości przypadków jest już bawełną GMO. Nie jest jednak ważny w tym przypadku fakt modyfikacji, ale także to, że liczba oprysków bawełny jest rekordowa.
Jak nie wyrzucić wszystkich ubrań?
Co zrobić, żeby nie oszaleć i nie wyrzucić nagle wszystkich ubrań? Otóż: im częściej wyprany będzie materiał, tym mniej potencjalnych w nim zagrożeń! I nawet bawełniana odzież prosto ze sklepu powinna być kilka razy przeprana przed użyciem, a mało kto wie, że nie należy zakładać ubrań ze sklepu zaraz po ich zakupie. Po pierwsze trzeba ją przeprać, przynajmniej dwa razy, potem dopiero można założyć. Ilość substancji chemicznych zawartych w odzieży przekracza wszelkie normy – substancje te pomagają ubraniom dobrze wyglądać na wieszaku, ale w żaden sposób nie chronią nas. Jest wręcz przeciwnie. Pewnie mieliście już kiedyś sytuacje tego typu, że świeżo kupiona sukienka spowodowała swędzenie i zaczerwienienie skóry. Można ironizować, że najbezpieczniejsze są ubrania z „ciucholandów”, ale jest to niepodważalny fakt. Często trafiające tam materiały są lepszej jakości oraz wielokrotnie płukane, co powoduje, że jest w nich mniej substancji toksycznych. Podsumowując: najlepiej na co dzień wybierać naturalną bawełnianą, konopną, lnianą odzież o naturalnych barwach oraz – wyprać ją przed użyciem.
W czym prać?
Gdy mamy już na sobie przewiewną i mniej toksyczną niż inne koszulkę, nasza skóra czuje się świetnie. Pozostaje jeszcze zadać sobie pytanie: w czym odzież jest wyprana? Proszek ma tu kluczowe znaczenie – ważne również dla naszej skóry. Więc liczy się nie tylko jakość stosowanych kosmetyków, czystość chemiczna naszych ubrań, ale też to, w czym je wypierzemy! Jeśli nie chcemy mieć podrażnień, a chcemy by nasza skóra była ładna albo borykamy się z atopią czy alergią, to w takich sytuacjach często wystarczy zmienić proszek na mniej agresywny dla skóry. Jeśli będzie naturalny i jeszcze magnezowy, to już będzie perfekcyjnie. Magnezowy proszek? Pewnie Państwo nie słyszeli o czymś takim. Polecam go serdecznie, piorę w nim wszystkie ubrania. Składa się z samych naturalnych składników. Co więcej – ma aż 40 proc. magnezu w formie siarczanu. Magnez ten, pozostając na ubraniach, dostaje się przez nasze pory do skóry i tym samym fizjologicznie działa w organizmie, a nie trzeba przypominać, jakie to ma ogromne znaczenie! Badania nad proszkiem wykazały, że pomimo prania i płukania magnez zostaje w ubraniach, poza tym proszek ładnie pachnie i nadaje się do odzieży kolorowej oraz białej. Znaczącym składnikiem jest magnez, ale poza nim: dużo siarki, soda oczyszczona, płatki mydlane, olejki eteryczne oraz inne naturalne składniki. Proszek jest właściwy dla osób z atopowym zapaleniem skóry i innymi problemami skórnymi, w przypadku różnych chorób tarczycy (przy chorej tarczycy nie powinno się prać ubrań w konwencjonalnych proszkach) oraz dla każdego, kto chce prać naturalnie – proszek nie zawiera sztucznych barwników, enzymów, oleju palmowego, konserwantów, fosforanów i innych niekorzystnych substancji. Co ciekawe, proszek ten pozostawia na ubraniach delikatny zapach mięty i pomarańczy. Spróbujcie tego typu „czystej suplementacji” – właśnie za pośrednictwem ubrań.
Opracowała Klaudia Cwajna – naturoterapeutka
- Poradnik
- Poradnik
- Zdrowy styl życia
- 2021-04-16
ContraStress - OCHRONA PRZED STRESEM - suplement diety -...
Inne wpisy w tej kategorii
2024-11-19
Jak zachować równowagę kwasowo-zasadową organizmu?
2024-11-14
Deprywacja snu oraz zaburzenia rytmu okołodobowego jako główny winowajca chorób
2024-11-06
Ruch to zdrowie
2024-10-23
15 skarbów natury dla zdrowego serca
2024-10-23
Jak zadbać o to, aby dłużej zachować sprawny umysł?
2024-09-20